Raport Przyjaciół Cieśniny Clayoquot
Zmora w Nowym Brunszwiku
Kolumbia Brytyjska1) stanęła na skrzyżowaniu dróg. Przez tysiące lat dziki łosoś odgrywał główną rolę na Wybrzeżu Zachodnim.2) Pod presją ciągłej degradacji środowiska i nadmiernych połowów przyszłość dzikiego łososia stanęła jednak pod znakiem zapytania.
Hodowcy łososia odpowiedzieli obietnicami nieograniczonych "połowów" łososia z ferm*) i setek miejsc pracy dla mieszkańców nad oceanem. Hodowla z ok. 80 ferm, działających w otwartych wodach przybrzeżnych, daje ok. 25 tys. t łososia rocznie. Ponadto hodowcy naciskają na rząd Kolumbii Brytyjskiej, by ten usunął zakaz nowych ferm (1995 r.) i planują roczny wzrost produkcji o 5-6% (gazeta "Province" z 24.4.98). Takie tempo doprowadziłoby do podwojenia produkcji za 15 lat i potrojenia za 23 lata.
Rząd federalny i prowincjonalny występują jako obrońcy interesów hodowców, więc grupom tubylczym i ruchowi ochrony środowiska przypadła rola wytykania poważnych kosztów produkcji hodowlanej łososia. Tubylcy wskazują na dziesiątki miejsc tradycyjnego zbioru mięczaków, które zostały wymazane z mapy przez zanieczyszczenia pochodzące z ferm łososiowych. Ponadto problemy zarazy dzikiej populacji łososia związane z epidemiami na fermach, ucieczki łososia atlantyckiego3) z ferm przybrzeżnych oraz niskie ceny zbytu nieustannie zaprzątają umysły rybaków dzikiego łososia, aborygenów i grup zielonych.
Istotnie, z powodu znacznych luk w naukowym rozumieniu, stwierdzonych w niedawnym przeglądzie hodowli łososia przez rząd Kolumbii Brytyjskiej, nasz główny środek poznania oddziaływań tego przemysłu to badanie doświadczeń z innych regionów z dłuższą tradycją hodowli łososia. W czerwcu '97 Sierra Legal Defence Fund (Organizacja Obrony Prawnej "Sierra") wydała raport Containing Disaster: Global Lessons from Salmon Aquaculture (Ograniczanie katastrofy: światowe lekcje z hodowli łososia), który udokumentował wysokie koszty środowiskowe ferm w Norwegii, Szkocji, Irlandii i Chile.
Dziś najnowsze lekcje z kosztów hodowli łososia odbywają się na wschodnim wybrzeżu Kanady.4) 28.4.98 rząd Nowego Brunszwiku zapowiedział pomoc w wysokości 10 mln dolarów kanadyjskich dla ferm łososiowych nękanych zakaźną anemią (Infectious Salmon Anemia, w skrócie ISA). Ponad 25% ferm zostało czasowo zamkniętych w związku z próbami pokonania tej choroby, co przyniosło hodowcom straty w wysokości ok. 30 mln dolarów kanadyjskich. Czas pokaże, czy był to wysiłek wystarczający, by opanować rozpowszechnianie się choroby.
Celem niniejszego raportu jest zbadanie kryzysu w Nowym Brunszwiku i zastanowienie się, czy to samo może się zdarzyć w Kolumbii Brytyjskiej. Podczas gdy maszyny propagandowe rządów i hodowców opowiadają bajkę o potencjale gospodarczym, inteligentna dyskusja domaga się starannego udokumentowania ryzyka związanego z hodowlą i wyniesienia na forum publiczne.
Wewnątrz budynku indiańskiego w Cieśninie Nootka. James King - autor ksiażki A Voyage to the Pacific z 1784 r., do której została wykonana rycina, pisał, że wewnątrz pomieszczeń mieszkalnych czyszczono ryby i suszono je pod sufitem, co było powodem przykrego zapachu. (Rysunek: J. Webber, rycina: W. Sharp, 1784).
Zakaźna anemia łososia
W stosunku do skali szkód gospodarczych wywołanych przez ISA, zdumiewająco mało wiemy o samej chorobie. Początkowo uważano, że choroba jest rzadkim zjawiskiem w fermach norweskich, gdzie wykryto ją w 1984 r., aż pojawiła się również w Nowym Brunszwiku w r. 1996.
Ryba zarażona ISA staje się letargiczna, opada na dno sadzy,*) puchnie jej jama brzuszna, a oczy wystają i mają plamki krwiakowe. Zarażona ryba cierpi na poważną anemię. Śmiertelność jest wysoka. Po odkryciu choroby hodowcy szybko zbierają, przetwarzają i sprzedają rybę do konsumpcji ludzkiej.
Źródła ISA wciąż są nieznane. Spekuluje się, że zarazki drzemią w innych gatunkach, które nie są podatne na zarażenie, i przechodzą na łososia. Wykazano, że zarazki ISA przeżywają np. pstrągu słodkowodnym i morskim. Jest jednak możliwe, że ISA jest mutantem niezakaźnego wirusa istniejącego w środowisku. Intensywne warunki hodowlane i czynności w sadzach ferm łososiowych być może pozwalają na mutację, a także stawiają licznych zniewolonych nosicieli do dyspozycji zarazków ISA (Torgersen, informacja osobista).
Naukowcy odkryli, że wirus jest najbardziej aktywny w wodach o temperaturze 5oC do 25oC, przez co jego działanie ma charakter sezonowy ("Daily Gleaner" z 25.3.98). Choroba rozpowszechnia się przez krew, śluz i odchody chorej ryby, lub za pomocą nośników takich, jak wesz morska. Wynikają z tego dwa wtórne problemy:
Mimo swej nazwy, ISA może zarazić także inne gatunki ryb. Próby wykazały, że śledź jest zarażalny, ale - czy to łosoś zaraża śledzia czy na odwrót (a może ani jedno, ani drugie), nie wiadomo (Buerkle, informacja osobista). Pytanie, czy dziki łosoś przekazuje wirus ISA łososiowi hodowlanemu czy na odwrót, też pozostaje bez odpowiedzi.
Szczyt kryzysu ISA w Norwegii nastąpił w 1990 r., kiedy zakażonych było 98 ferm. Przez wyodrębnienie, wymaganie od zakładów przetwórczych, aby oczyszczały swoje ścieki oraz przez surowe reguły zbiorów Norwegia ograniczyła występowanie ISA w r. 1996 do 4-5 ferm. Obecnie uważa się ISA za chorobę do pokonania, chociaż nie ma szczepionek lub leków do jej zwalczania.
ISA w Nowym Brunszwiku
Uważano, że ISA jest ograniczona zasięgiem do Norwegii, ale pod koniec 1996 r. symptomy choroby zaczęły ujawniać się w Nowym Brunszwiku w Kanadzie. Dopiero we wrześniu '97 naukowcy z Rady Badań i Wydajności Nowego Brunszwiku we Fredericton zdołali wyodrębnić wirus ISA i uzyskali potwierdzenie jego tożsamości z norweskiego Centralnego Laboratorium Weterynarii w Oslo.
Wydaje się, że wirus ISA zidentyfikowany w Nowym Brunszwiku różni się od norweskiego. Norweski wirus ISA powoduje większą śmiertelność i wywołuje intensywniejsze odbarwienie krwi w zarażonej rybie ("Northern Aquaculture" nr 11/97).
Początkowo ISA znaleziono w 3 zatokach gminy Charlotte: Lime Kiln Bay, Bliss Harbour i Seal Cove. 11.12.97 Ministerstwo Rybołówstwa i Hodowli Ryb Nowego Brunszwiku nakazało likwidację wszystkich ryb w zarażonych sadzach. Do marca '98 zabito 280 tys. sztuk z 33 zakażonych zagród na 9 fermach.
Mimo polecenia, niektórzy hodowcy zwlekali z wykonaniem rzezi, twierdząc, że tylko niektóre ryby były zarażone, że ryba nie dojrzała jeszcze do wieku zbioru, oraz że doznaliby poważnych strat finansowych w wypadku wykonania nakazu. Hodowcy również nalegali, że skoro rząd wydał polecenie rzezi, powinien zrekompensować wynikające stąd straty. Rząd prowincji zaoferował pożyczki bezprocentowe i gwarancje bankowe, aby pomóc poszkodowanym hodowcom oraz zainicjował rozmowy z rządem federalnym i hodowcami na temat funduszu odbudowy.
Kiedy okazało się, że ISA nie ustępuje w wymienionych trzech zatokach, 3.3.98 wydano drugi, obszerniejszy nakaz rzezi. Tym razem - za przykładem Norwegii - nakaz obejmował wszystkie ryby na zakażonej fermie, a nie tylko ryby w zarażonych sadzach. Nakaz miał obejmować 1,2 mln sztuk na 16 fermach i miał być wykonany do 31.3.98.
Równolegle z nakazem z 3.3.98 rząd ogłosił ustanowienie funduszu 5 mln dolarów kanadyjskich, z czego 2,5 mln dolarów to dotacje, a drugie 2,5 mln dolarów to bezprocentowe pożyczki dla hodowców. Rząd ogłosił również, że fermy dotknięte ISA mogą przeprowadzić się na nowe miejsca.
John Kershaw - rządowy dyrektor ds. hodowli rybnej wskazał, że niektórzy hodowcy - pomimo nowego nakazu rzezi - dalej zwlekają, prosząc o dalsze rekompensaty ("Telegraph" z 19.3.98). Kiedy w połowie marca obecność choroby potwierdzono również w zatokach Back Bay i Passamaquody Bay, hodowcy łososia naciskali na rząd, by ten wycofał nakaz, ponieważ i tak nie można zatrzymać rozprzestrzeniania się choroby ("Telegraph" z 31.3.98).
Pod koniec kwietnia doniesiono o obecności ISA w następnych dwóch zatokach, a weterynarze stwierdzili, że nie znają wód wolnych od choroby (Harvey, kontakt osobisty). W tym czasie epidemia ISA zapoczątkowała konsolidowanie hodowli. Grand Isle Corporation zbankrutowała, częściowo z powodu ISA, i została sprzedana w kwietniu '98 firmie przynależnej do Cooke Aquaculture ("Daily Gleaner" z 22.4.98). Także inne małe firmy stanęły przed wielką niewiadomą.
28.4.98 minister rybołówstwa i hodowli - Danny Gray ogłosił nowy pakiet ratunkowy w wysokości 10 mln dolarów i upadek 25% hodowli (l. 1998-99), co oznacza dla tego przemysłu straty 30 mln dolarów. Wszystkie ryby w pierwszych trzech zatokach miały zostać wytępione, podobnie ryby w zakażonych sadzach w innych zatokach, co dodałoby 700 tys. sztuk do już zlikwidowanych 573 tys. sztuk ryby. Rząd też nakazał, żeby oczyszczano ścieki z zakładów przetwórczych i żeby wprowadzono program sterylizacji urządzeń.
Niedźwiedź brunatny ze schwytanym łososiem niosącym ikrę na tarlisko. (Foto: Art Wolfe).
Czas pokaże, czy te środki zaradcze wystarczą, aby ograniczyć rozpowszechnianie się choroby. Poza stratami w przemyśle hodowlanym łososia, wpływ zarazy na dziką rybę jest wciąż nieznany. Wydaje się, że - jak w Norwegii - Nowy Brunszwik zamknie sprawę jako "podlegającą opanowaniu", a związane z nią koszty zaakceptuje jako nieodłączną część dalszego istnienia hodowli sadzowej łososia na swoim wybrzeżu.
Lekcje ISA dla Kolumbii Brytyjskiej
Czy podobna epidemia mogłaby wybuchnąć w Kolumbii Brytyjskiej? Ponieważ tak mało wiadomo o wirusie ISA, nie ma podstaw do potwierdzenia lub zaprzeczenia. Wirus ISA może już się zadomowił w wodach Kolumbii Brytyjskiej, a może nigdy się nie pokaże na Wybrzeżu Zachodnim. Nie można tego osądzić bez dalszych badań.
Według oficjalnych informacji rządowych, nie zameldowano jeszcze przypadku ISA w Kolumbii Brytyjskiej. Niedawny rządowy przegląd hodowli łososia odnotował jednak, że hodowcy w Kolumbii Brytyjskiej nie są obecnie zobowiązani powiadamiać jakiegokolwiek urzędu o wybuchach epidemii na fermach (BC, 1997). Ze względu na tajemnicę przemysłową, nie jest prawdopodobne, żeby wiadomość o epidemii przedostała się do opinii publicznej. Zdrowy rozsądek dyktuje natomiast, że wybuch epidemii nie utrzymałby się długo w tajemnicy, ponieważ ISA jest bardzo zakaźna i powoduje dużą śmiertelność.
Wielokrotne zapewnienia o małym ryzyku zagrożenia epidemiologicznego w hodowli łososia stoją pod znakiem zapytania. Urzędnicy z federalnego Departamentu Rybołówstwa i Oceanów, które pomaga ustalać przepisy hodowli łososia na obu wybrzeżach Kanady, wypowiedzieli się w czasie przeglądu praktyk hodowlanych w Kolumbii Brytyjskiej, że Kanada ma najlepszą na świecie taktykę panowania nad chorobami (Wristen, kontakt osobisty). Klęska ISA w Nowym Brunszwiku nie skłania do wiary w takie stwierdzenia.
Nieufność opinii publicznej wzbudza również atmosfera tajemnicy i lęku otaczająca kulturę wodną i badania w Kanadzie. Krytycy hodowli wielokrotnie natrafiali na pracowników naukowych i urzędników z dostępem do ważnych informacji, którzy odmawiali wypowiadania się z obawy przed utratą przyszłych kontraktów rządowych i przemysłowych (Wristen, kontakt osobisty).
Czy to w kwestii źródeł ISA czy prawdopodobieństwa skolonizowania cieków Kolumbii Brytyjskiej przez łososia atlantyckiego,5) nie ma badań niezbędnych do ustalenia, że hodowla łososia niesie niskie ryzyko ogólne. Przemysł nie wykazał gotowości finansowania takich badań. Ani rząd federalny, ani rząd Kolumbii Brytyjskiej nie wykazały politycznej woli wykonania badań.
"Zasada Przyrodniczej Ostrożności" w Karcie ONZ-etu zawiera: Działalność mogąca nieść znaczne ryzyko w stosunku do przyrody musi być poprzedzona wyczerpującym badaniem; proponenci działalności muszą udowodnić, że spodziewane korzyści przewyższają potencjalne szkody w przyrodzie, a tam, gdzie ujemne oddziaływania nie są w pełni zrozumiane, działalność nie powinna odbywać się (General Resolution, 37/7, 1982).6)
Łosoś sockeye w dziewiczym potoku. (Foto: Ian McAllister).
Tylko dzięki kolejnym klęskom hodowli łososia w różnych częściach świata wychodzi na jaw brak wiedzy o wpływach hodowli na środowisko naturalne. Krytycznym pytaniem jest: czy Kolumbię Brytyjską musi nawiedzić podobna klęska, aby wreszcie "zasada ostrożności" została poważnie potraktowana na Zachodnim Wybrzeżu?
Odpowiedzialne Podejście
Hodowla łososia w Kolumbii Brytyjskiej istnieje obecnie dzięki samowolnej "pożyczce" od środowiska przyrodniczego w postaci darmowego otoczenia, które przemysł bezkarnie zanieczyszcza. Sadze rybne zanurzone w wodach naturalnych narażają naturalne środowisko przybrzeżne zarówno na ryzyko epidemii, jak też na zanieczyszczenia z ferm i ucieczki egzotycznych gatunków łososia do wód lądowych i morskich Kolumbii Brytyjskiej.
Podczas rządowego przeglądu hodowli krytycy nawoływali hodowców do poniesienia ryzyka i kosztów, przez ubezpieczenie przed zdarzeniami takimi, jak wybuchy epidemii (BC, 1997). Ale kryzys ISA w Nowym Brunszwiku wykazał, że ryzyko związane z hodowlą łososia jest za wielkie do przyjęcia przez kompanie ubezpieczeniowe. Bill Thompson ze Związku Hodowców Łososia w Nowym Brunszwiku podkreślił, że nawet w Norwegii firmy ubezpieczające hodowców są mocno subsydiowane ("Northern Aquaculture", 1997).
Podczas gdy niektóre problemy hodowli łososia wydają się nierozwiązywalne,7) pozostałe można rozwiązać za pomocą nowej technologii wprowadzanej przez przemysł odpowiedzialny za ryzyko i ujemne wpływy na środowisko. Ekologicznie bezpieczniejsze systemy, mające zastąpić obecnie stosowane sadze, są opracowywane i wypróbowywane na Wybrzeżu Zachodnim.
Systemy hodowli łososia można podzielić na cztery kategorie, w porządku wzrastającej dyscypliny ekologicznej:
Hodowcy z Kolumbii Brytyjskiej odrzucili systemy zamknięte i systemy obiegu zamkniętego jako zbyt kosztowne (BC, 1997). Argumentują, że jak długo hodowla w Chile i Norwegii korzysta z otwartych sadz sieciowych, wymuszanie systemów zamkniętych na fermach Kolumbii Brytyjskiej uczyni je "niekonkurencyjnymi". Rodzi się więc pytanie: czy Kolumbia Brytyjska dołączy do innych regionów przedkładających zyski komercyjne ponad ochronę środowiska? Odpowiedź na to pytanie ma znaczenie tak dla samej hodowli łososia, jak i dla losu dzikiego łososia na Zachodnim Wybrzeżu.
Dorosły sockeye pokonuje katarakty w drodze (być może kilkusetkilometrowej) na tarło w rodowym strumieniu po pobycie w oceanie. Nowy narybek powtórzy cykl życiowy poprzednich pokoleń rodu: rok w wodach śródlądowych, 3 lata w oceanie zakończone wiosennym powrotem na tarło do tego samego strumienia. (Foto: Myron Kozak).
Adres autorów:
Friends of Clayoquot Sound
tłum. z ang. i przypisy Piotr Bein
raport z kwietnia'98
konsultacja mgr inż. przetwórstwa rybnego i ichtiologii - Michał Przeździecki
Va
2
Źródła:Ł
Przypiski Tłumacza:*) Na typowej fermie łososiowej ryba hodowana jest w sadzach z sieci, które umieszcza się bezp
ośrednio w akwenie morskim. Każda sadza połączona jest pomostem z bazą na brzegu, skąd dostarczane są pasza i leki dla ryb. Większość ferm lokalizuje się w dzikich terenach wybrzeża, wiec ich budowa i eksploatacja zakłócają spokój otoczenia sztucznym oświetleniem w nocy oraz hałasem wodolotów, agregatów prądotwórczych, łodzi motorowych, głośnej muzyki i zachowania pracowników. Stanowi to konflikt z rekreacyjną funkcją wybrzeża Kolumbii Brytyjskiej, gdzie co roku tysiące turystów z całego świata szuka piękna niezakłóconej przyrody i spokoju.Z OSTATNIEJ Chwili
Dziki Łosoś Atlantycki Rozmnaża się w Wodach Spływających do Pacyfiku
Dowód zrodzenia atlantyckiej odmiany łososia, sprowadzanej z Norwegii dla celów hodowlanych do Kolumbii Brytyjskiej, znaleziono niedawno w jednej z rzek na Wyspie Vancouver. Kontrolerzy prowincjonalnego Ministerstwa Rybołówstwa znaleźli 12 sztuk narybku łososia atlantyckiego i schwytali 4 z nich. Analiza łuski wykazała, że ryby nie pochodzą z wylęgarni. To znaczy, że rozmnożyły się w dziczy.
Autorytet naukowy w tej dziedzinie nie uważa, aby atlantycka ryba była w stanie wyprzeć rodzimą odmianę łososia - jak alarmują niektóre grupy ekologiczne, ale może ona przenosić choroby. Być może przenoszenie chorób wiąże się z tajemniczym zanikaniem w Pacyfiku pogłowia łososia odmiany coho i chinook. Zanikanie to nigdy nie zostało wyjaśnione, ale wiadomo, że zaczęło się wraz z wprowadzeniem w Kolumbii Brytyjskiej ferm rybnych, z których wiele stosuje narybek atlantycki. W prowincji istnieje ok. 80 ferm, a ucieka z nich w dzikie wody ok. 60 tys. sztuk ryb rocznie.
W opinii kierownika wydziału ochrony przyrody w Ministerstwie Rybołówstwa - który przygotował raport z nowego odkrycia - wiadomo, że atlantycki łosoś wykluwa się w dziczy Brytyjskiej Kolumbii już od 2 lat. Niewielkie pogłowie wprowadzonego gatunku zwykle istnieje przez kilka lat zanim powiększy się. Fundacja Davida Suzuki (która nawołuje do zamknięcia wszystkich ferm systemu otwartego i zaprzestania importu jajek łososia atlantyckiego) twierdzi, że niskie obecnie pogłowie łososia rodzimego sprzyja kolonizacji środowiska przez ryby-uciekinierki z ferm. Fundacja uważa, że znalezione 12 sztuk łososia atlantyckiego, to tylko czubek góry lodowej, a uwieńczone powodzeniem rozmnażanie się łososia atlantyckiego oznaczać będzie falę śmierci dla rodzimego łososia.
Hodowcy zareagowali typowo dla przemysłowców. Poddali w wątpliwość raport rządowy ze znaleziska i analizy łusek i lamentują, że żąda się zamknięcia wszystkich ferm. Zdaniem Howarda Breena, działacza na rzecz dzikiego łososia pacyficznego - nie można wierzyć hodowcom i należy traktować ich z taką samą ostrożnością, jak każdą chorobę zakaźną.
opracowanie na podstawie
"The Vancouver Sun" z 23.9.98
Następne norweskie rzeki
do wytrucia
Rząd Norwegii ogłosił plany poddania działaniu rotenonu (trucizna alkaloidowa występującej w przyrodzie) 15 systemów rzecznych w następnej próbie wytępienia ważnego pasożyta, żyjącego w łososiu. Niektóre norweskie grupy ekologiczne i naukowcy sprzeciwiają się użyciu rotenonu, ponieważ powoduje on niedopuszczalne szkody ekologiczne, zabijając wszystkie ryby i większość innych zwierząt w wodach, w których jest użyty.
Od r. 1981 ponad 20 rzek w Norwegii poddano działaniu rotenonu. Władze rozszerzają teraz walkę przeciw Gyrodactylus salaris przez zakaz wypuszczania do rzek łososia hodowlanego, który prawdopodobnie pomaga pasożytowi rozprzestrzeniać się. Wedle nowego planu działania opracowanego przez norweski Urząd Zdrowia Zwierzęcego i Dyrekcję Zarządzania Przyrodą - głównym celem powinna być ochrona populacji dzikiego łososia. W ramach planu na l. 1999-2003 agencje te rozpoczną dodatkowe kampanie informacyjne skierowane do rybaków i turystów oraz wzmogą kontrolę. Inicjatywa informacyjna podkreśli potrzebę czyszczenia łodzi, odzieży i sprzętu po kontakcie z zarażonymi wodami.
Kontakt:
Norwegian Animal Health Authority (SDT)
opracowanie na podstawie
"ENDS Daily" z 17.3.97 i 21.9.98
tłum. z ang. Piotr Bein
Projekt reintrodukcji łososia do rzek Pomorza
Łosoś atlantycki (Salmo salar) uważany jest za najszlachetniejszą z ryb poławianych w basenie Morza Bałtyckiego. Budowa elektrowni wodnych i zanieczyszczenia przyczyniły się w tym stuleciu do drastycznego spadku liczby rzek, w których ten gatunek mógłby się rozradzać. Aby utrzymać liczebność populacji tego gatunku w morzu, w Skandynawii zdecydowano się zarybiać Bałtyk młodymi łososiami (smoltami) pochodzącymi z hodowli. Ilość łososi hodowlanych w morzu rosła, podczas gdy dzikich - tzn. pochodzących z naturalnego tarła - łososi było coraz mniej, również z tego powodu, że połowy ryb tego gatunku na morzu (gdzie nie można rozróżnić, czy dana ryba pochodzi z hodowli czy nie) wcale nie malały, a wręcz rosły.
Na początku lat 90. już tylko co dziesiąty osobnik pochodził z naturalnego tarła. Wywołana zanieczyszczeniem środowiska choroba M 74 - powodująca zwiększoną śmiertelność wśród wylęgu i narybku łososia (masowo stwierdzana w lat 90. głównie w krajach skandynawskich) - sprawiła, że sytuacja naturalnie rozradzających się populacji stała się jeszcze bardziej alarmująca. W tym samym czasie Międzynarodowa Komisja Rybołówstwa Morza Bałtyckiego (IBSFC) nie podjęła żadnych radykalnych działań (wbrew wyraźnym zaleceniom Międzynarodowej Rady Badań Morza), ażeby uchronić od zagłady dzikiego łososia w Bałtyku.
Wobec tych faktów Koalicja Czyste
go Bałtyku (CCB) - sieć pozarządowych organizacji działających na rzecz ochrony środowiska - od początku lat 90. prowadzi kampanię na rzecz ocalenia dzikiego łososia bałtyckiego, współpracując z takimi międzynarodowymi organizacjami jak WWF czy BMB (Bałtyccy Biolodzy Morza). Organizacje członkowskie CCB prowadzą akcje uświadamiania społeczeństwa o skali problemu. W Polsce przykładem takich działań jest prowadzona przez Federację Zielonych - Grupę Szczecińską w l. 1995-96 kampania "Dajcie szansę łososiowi".Teraz
FZ aktywnie współtworzy programy mające na celu zwiększenie ilości rzek w basenie Morza Bałtyckiego, w których łososie mogą odbywać tarło. W Polsce ostatnie łososie odłowiono w połowie lat 80. Obecnie stan niektórych rzek polskiego przymorza poprawił się na tyle, że mogą one znowu stać się "łososiowymi" - po reintrodukowaniu tam tej ryby. Działania te pozwolą w przyszłości poprawić stan bioróżnorodności rodzimej przyrody i odtworzyć stada łososia w kolejnych rzekach w Polsce.Współrealizator zadania - prof. Józef Domagała wraz z Instytutem Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie od 5 lat zajmuje się restytucją łososia w rzekach Pomorza. Jednakże dotychczasowy poziom zarybienia jest wciąż zbyt niski. Również FZ uczestniczyła w bieżącym roku w zarybianiu, przeznaczając na zakup materiału zarybieniowego 4 000 zł, co wystarczyło na zakup 4 tys. sztuk narybku łososia. Aby w pełni zrealizować zamierzenia projektu, należy w jego pilotażowej fazie wsiedlić do wybranej rzeki jeszcze kilkanaście tysięcy sztuk narybku przez najbliższe 3 lata. Ta liczba zaowocowałoby powrotem dojrzałych łososi z morza na tarło w liczbie kilkudziesięciu rocznie. Na tych rybach jako reproduktorach moglibyśmy się potem opierać przy zarybianiu narybkiem pochodzącym z ich ikry i mleczu lub przepuszczać je na tarliska (które należałoby wtedy bardzo pilnie ochraniać), co stanowi ostateczny cel projektu. Jego realizacja może stworzyć solidne podstawy do trwałej reintrodukcji łososia do rzek Pomorza Zachodniego.
Piotr Gruszka
Federacja Zielonych - Szczecin